Firraes starała się zasnąć, ale jak zwykle nie mogła. Prawie wpadła w depresję po śmierci Evannel. Jeszcze nie ustalono, jaką karę otrzyma, ale wiedziała, że wysoką. Co nocy płakała, płakała rano i w środku dnia. Prawie nic nie mówiła. Nie próbowała się zabić po tym, jak Gabi znów ją uratowała i prawie na nią nakrzyczała. Firraes dodała trucizny do jedzenia. Po obiedzie powiedziała, że musi położyć się spać. Gabi wyczuła, że to podejrzane. Zajrzała do pokoju i gdy zobaczyła, że z nią źle, wezwała lekarza.
Wreszcie zasnęła, ale nie spała spokojnie. Miała sen, w którym była ścigana, nawet sama nie wiedziała przez kogo. Obudziła się i usiadła szybko na łóżku. W oknie stał ktoś w ciemnym kapturze. Firraes wrzasnęła i wybiegła z pokoju. Ruszyła w stronę sypialni Laury. Słyszała, jak za nią ktoś biegł. Z ciemności za nią wyfrunęła strzała. Mknęła za elfką szybko i prawie jej dosięgła, ale z cienia wyłoniła się ręka i ją schwyciła. Firka wpadła do pomieszczenia i przytuliła się do Laury, która właśnie próbowała wstać i sprawdzić, kto hałasuje.
-Laura! Gonią mnie! Chcieli zabić! - krzyczała, na zmianę mówiąc i płacząc.
-Puść mnie! Co ci?! Znowu coś ci się śni?!
-Nie sądzę. Firraes, jeśli ktoś do ciebie strzela, uważaj na innych. - do pokoju weszła Gabi, powiedziała to z dziwnym spokojem i pokazała trzymaną w dłoni długą czarną strzałę.
-Gabi! Jak ty to robisz?! Ciągle mnie ratujesz!
-Inaczej się nie da. Ciebie trzeba wyjątkowo pilnować.
Arevin się obudził i powiedział zaspanym głosem:
-Nie dajecie się spokojnie wyspać... - i znów zasnął.
Tej nocy Firraes spała u Laury. Od rana do wieczora miała jej pilnować Gabi. Dni upływały tak samo - śniadanie, rozmowy w salonie, obiad, znów rozmowy w salonie, kolacja, mycie się i drżąca ze strachu Firraes zasypiała w pokoju Gabi, Fridy i Nikoli. Wyroku nie było - najpierw poddani żądali jak najsurowszej kary, ale litość dla wrażliwej elfki w nich zwyciężyła i teraz z kolei żądali braku kary. W końcu dni zmieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Po kilku znaleźli Nethelana i wsadzili do więzienia. Ale mimo tego, że był środek lata, panowała nieprzyjemna atmosfera. Bezchmurne niebo nie przepuszczało blasku słońca. A słońce większe niż zwykle, blade, nie dawało prawie światła. Wyraźnie czuć było mroczną siłę, która ogarnęła świat. Zamach na życie Firraes nie powtórzył się, ale za nic w świecie nie wyszłaby w nocy z pokoju. Gabi każdą wolną chwilę spędzała na myśleniu i zastanawianiu się, kto zaatakował Firkę. Samara hodowała kwiaty, Mescian próbował porozmawiać z Fircią, ale za każdym razem Gabi patrzyła na niego tak, jakby go chciała zabić, i odchodził zniechęcony. Bianca co chwilę zeskakiwała z najwyższej wieży w pałacu i ćwiczyła latanie. Laura i Arevin uczyli dziecko chodzić, mówić i innych rzeczy. Frida czytała książki o mocy lodowej. Jednak gdy pewnej wyjątkowo ciemnej nocy Firraes spała, nagle się obudziła. Gabi, Nikola i Frida spały. Coś mignęło w ciemności. Inni usłyszeli tylko jej krzyk. Gdy wbiegli do pokoju, nikogo tam nie było.
-Amel? Nie boli cię noga?
Starszy brat Remi westchnął. Właśnie skończył bandażować zranioną łydkę. Chciał upolować coś do jedzenia, ale Isera nadal była nieprzytomna, a ktoś musiał pilnować Remilli i Shuana. Na szczęście miał jeszcze trochę zapasów z podróży i nakarmił siostrę, a potem jej kolegę. Później Isera się obudziła i dostała trochę chleba z miodem. Wyruszyli naprzód.
-Amel, gdzie jedziemy? Ciemno się robi. - zapytała Remilla po kilku godzinach jazdy na koniach wśród ogromnych gęsto zrośniętych drzew Puszczy Lodowej.
-Do Miretu, wioski w górach. Tam jest bezpiecznie.
-Daleko?
-Nie miałaś geografii w szkole?
-Daleko.
-Nie mówiłem, w których górach.
-Lodowych, Brosse, Lentinach czy Roths?
-W Meretanach.
-Czyli?
-To te, co na mapach nie mają nazwy.
-Aaa! A czemu nie mają?
-Związane z pewną legendą.
-Opowiesz? Opowiedz!
-No dobrze. Jeszcze przed powstaniem granic Frinony rządził tu król Efen. Był bardo potężny, a jego kraj zajmował podobno pół Elizjai (kontynentu). Miał córkę Meretanę. Postanowił nazwać te góry jej imieniem. Pewnego razu tłum młodzieńców pobił się o nią. Chciała ich uspokoić, ale nie zauważyli, że obok stoi dziewczyna, o którą walczą, a kolejny przeciwnik. Przypadkiem zabili ją. Król w żałobie zabronił zapisywać na mapie nazwy tych gór. Potem odszedł i nie wrócił.
-Smutne! A kiedy dotrzemy?
-Za kilka dni. W górach jest dużo zwierząt i strumyków. Będziemy mieć jedzenie.
-A araukany tam są?
-Tak.
-Jej! Będzie i mięso, i jajka! Super!
-Tak. A teraz jedziemy.
ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz