sobota, 9 stycznia 2016

Piaski Pustyni - Pojedynek

Po przybyciu gości odbyła się uczta i tańce. Ameile bez przerwy dziwnie patrzyła się na Idrisa, który ze smutkiem dziubał jedzenie na talerzu i spoglądał w stronę Gwendolyny. Ami powróciła do czytania książki, a Chika, która siedziała obok, zapytała Idrisa, co się stało.
-Czemu jesteś smutny?
-A nic takiego.
-Chodzi o nią? - wskazała na Gwendolynę.
-Nie!
-Spokojnie, nadworny mag wykrył u niej zaklęcie znane jako Frenon Oylana. Powoduje, że każdy uważa ją za niezwykle piękną. To prawda, ale nie przejmuj się, nadal jest samotna.
-Trzymała się z tamtym za rękę!
-Nieprawda. Stałeś w takim miejscu, że mogło ci się przewidzieć. Są tylko przyjaciółmi.
-A po co jej to zaklęcie?
-Klątwa. Nic takiego.
Idris dalej przyglądał się dziewczynie. Wtedy podeszła do niej jedna z córek Nariakiego, Sayato. Wiedział, że Gwendolyna ma kłopoty.
-Co ty masz na sobie? Myślisz, że jak założysz jakieś paskudztwo i weźmiesz miecz, to będziesz wojownikiem?! To się przeliczyłaś!!!
Zanim się zorientowała, Gwendolyna trzymała już miecz przy jej szyi.
-Sądzisz, że źle mnie wyszkolono? Masz właśnie okazję sprawdzić. Łap - rzuciła jej lekki miecz. - jeśli nie umiem walczyć, z łatwością mnie pokonasz.
Sayato poczerwieniała na twarzy. Chciała już uciec, ale duma jej nie pozwoliła.
Ustawiły się do pojedynku. Sayato zamachnęła się mieczem. Gwendolyna wykonała unik i płazem miecza uderzyła ją w dolną część pleców. Sayato znów chciała zaatakować, ale ułamek sekundy później leżała na podłodze.
-Nigdy nie lekceważ wojownika-rzuciła w jej stronę Gwen.
Każdy wstał z miejsca i została obsypana oklaskami.
Zawstydzona Sayato pobiegła do swoich komnat i przez resztę wieczoru nie było jej w sali balowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz