Z tego, co Ameile rozumiała, była na dworze królewskim w Erei. Był to dość ciepły kraj, z pięknymi lasami w jesiennych kolorach. W powietrzu latały pyłki, ale było wyjątkowo czyste w porównaniu z tym w Ardebranie, gdzie można było się udusić.
Dziewczyna leżała na leżaku na balkonie. Krainą władał niejaki cesarz Nariaki. Miał kilkanaście córek, ale jego żona niedawno zachorowała, i niestety umarła. Córki nazywały się chyba Anzu, Miyu, Chika, Yumi, Noriko, Mayumi, Chisato, Sayaka i najmłodsza, Shiori, oraz ta, która ich powitała - Hanako. Siedziała obok Ami i opowiadała już od dłuższego czasu. Ami raz słuchała, raz zamyślała się, ale mniej więcej rozumiała, o co jej chodzi. I dziwiła się, skąd zna jej język.
-No więc, Ami, przepowiednia mówi, że gdy przybędzie do kraju młoda dziewczyna zza oceanu, a Złoty Klon uschnie, będzie wielka wojna, którą zwycięży Aenelia i jej królowa Laura z córką Rose. Nie mam pojęcia, gdzie leży Aenelia. A twoje przybycie zwiastuje nieszczęścia. Klon naprawdę usycha. Podobnie jak cały las.
-Nie zauważyłam. Czyli jestem złą osobą?!
-Nie! Po prostu sprowadzisz na nas nieszczęścia.
-Pewnie zabijecie mnie czy coś, żeby nie wydarzyło się nic złego.
-Ereianowie nie zabijają gości!!!
-Jasne. A jeśli goście zabiliby króla?!
-Ami...
Ameile była zdenerwowana, prawie krzyczała. Księżniczka spojrzała na nią smutnym wzrokiem.
-Jestem zmęczona, muszę iść. Zaraz przyjdzie do ciebie Anzu, przyprowadzi też Idrisa.
Po chwili wysoka brązowowłosa dziewczyna o dużych szarych oczach i poważnej twarzy przyprowadziła przyjaciela Ami. Chłopak podbiegł w stronę Ameile, która rzuciła mu się w ramiona. Chwilę później zarumieniła się i odsunęła od niego.
Cały wieczór siedzieli i rozmawiali. Potem służące odprowadziły ich do pokoi.
Idrisa obudził dzwięk trąb rozbrzmiewający na dziedzińcu zamku. Podrapał się po głowie, wstał i ubrał. Przybiegła Shiori.
-Przyjechał ktoś! Biegnijmy na zewnątrz! A ta druga to twoja dziewczyna?
-Nie!!!
-Daj spokój. Ładna jest.
Gdy znaleźli się przed bramą, okazało się, że zdążyli na czas. Na dziedziniec wjechał wspaniały powóz w błękitnym kolorze, ozdobiony muszlami i wodorostami. Ciągnęły go dwa turkusowe jednorożce. Otworzyły się drzwi i wysiadły dwie dziewczyny. Jedna miała błękitną skórę, niebieskie włosy i błonę między palcami. Druga była przepiękna. Miała długie, gęste brązowe włosy i ciemne oczy. Na jej widok Idrisowi serce zabiło. A potem poczuł wielkie rozczarowanie, gdyż zauważył, że za rękę trzyma ją chłopak mniej więcej w jej wieku. Król Nariaki, stojący przed nim zakrzyknął:
-Ogłaszam uroczyste przybycie królowej Rioneel, księżniczki Olmanty, księżniczki Gwendolyny i jej przyjaciela, wojownika Erina!
Idris dopiero zauważył, że brązowowłosa miała strój wojenny. Za nią wysiadła dziewczyna w jej wieku, prawie identyczna, ale wyższa i inaczej zbudowana. Miała dłuższe włosy.
Nie słyszał, co Nariaki do nich mówił, ale natychmiast kazał zorganizować ucztę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz