wtorek, 2 lutego 2016

Piaski Pustyni - Podróż przez pustynię

-Matko boska! Gwen, ile jeszcze mamy iść?! - niecierpliwiła się Ameile. Kilka dni wcześniej wyruszyli pomóc wojskom królowej Laury. Na początku wędrówki zeszli do podziemnego korytarza i nadal w nim byli.
-Rozumiem, że tęsknisz za świeżym powietrzem, ale nikt nie może się dowiedzieć. Nasz wróg ma szpiegów wszędzie.
-A skąd niby wiesz?!
-Wiem.
-Też jesteś szpiegiem?!
-Dziewczynko, nie radzę ze mną zadzierać. Szpieg to zdrajca, a ja nigdy nikogo nie zdradziłam.
-Czemu mam ci wierzyć?!
-Słowo wojownika jest święte. Nie wrzeszcz, bo się spocisz i przeziębisz. Jeśli tak ci brakuje wolnej przestrzeni, bądź cierpliwa. Korytarz wkrótce się skończy.
-Skąd wiesz?!
-Zmieniła się ziemia, jest bardziej sypka. Zauważyłaś podpórki pod sufitem?
-A czemu się niby kończy?!
-Bo tuneli nie da się drążyć w piasku.
-Jakim piasku?!
-W piasku pustyni.
W oczach Ameile pojawiły się łzy.
-Coś nie tak?
-Złe wspomnienia, to wszystko...
-Będziemy płynąć. Pustynię przecina głęboka rzeka. Legenda głosi, że pojawiła się, gdy woda wypełniła szczelinę w ziemi, gdy uderzył w nią piorun.
-A tak właściwie to skąd pochodzisz?
-Z wielu miejsc. Nikt nie wie. 
-Co ty mówisz?
-Nikt.
-Ale...
-Nikt. Koniec rozmowy.

Dalej szli w milczeniu, gdy rozjaśniło się. Tunel urwał się nagle, kończąc na półce skalnej zawieszonej bardzo wysoko na białej kamiennej ścianie. Daleko w dole rozciągało się wspaniałe morze zmieniające barwy i migoczące w świetle słońca. Przecinała je srebrna wstęga. Raz zawiał wiatr, a błyszcząca chmura wzniosła się w powietrze tworząc setki małych tęcz i opadła dalej.
-Jakie to piękne... - Ameile szczęka opadła.
-Tak, ale po jakimś czasie ci się znudzi. To największa pustynia na tej planecie. Szczęście, że rzeka biegnie niemal w linii prostej, i szybko płynie. Na dole jest gotowy statek. Chodźmy.

Rzeka wypływała z okrągłego tunelu w skale. Gwen nie pozwoliła zaglądać, ale po chwili ze środka wypłynął mały srebrny statek z czarnymi zdobieniami.
-Jak my się tam pomieścimy? - westchnęła Ameile. - jest z nami całe wojsko!
-Przestaniesz wreszcie narzekać? Do środka!
-Jak?
-Tak. - z pokładu wysunęła się srebrna kładka. Ami ruszyła za Gwendolyną i Erinem, za nią Idris, Rioneel, Olmanta i cała reszta.
Gdy stało się na statku, już nie był taki mały. Miał kilka masztów z białymi żaglami. Szeroki na kilkanaście metrów, z tyłu było zejście na dół. Ameile poszła pozwiedzać dół. Gdy zeszła po marmurowych schodach, jej oczom ukazał się długi korytarz z setkami drzwi, każde takie same i na każdym srebrna tabliczka z imieniem i nazwiskiem. Sam ładnie ozdobiony na biało i srebrno korytarz był tak długi, że Ami nie widziała jego końca (jakim cudem to się mieści na jednym małym statku?!). Jedyna magiczna rzecz, z jaką miała do czynienia, to smok Bloirany (a gdzie ona się podziała?), więc nadal nie mogła nic zrozumieć. W Ardebranie nie było żadnej magii. Toteż natychmiast wybiegła na górę i zasypała pytaniami księżniczkę Gwendolynę, która najpierw zganiła ją za tytułowanie, a potem opowiedziała o co chodziło ze statkiem. Oto cała historia:
-Wiele lat temu zza morza przybyły piękne stworzenia zwane elfami. W różnych opowieściach je znajdziesz, a było bardzo wiele ras elfów. Te, o których mówię, to elfy Wysokie. Nie miały nic wspólnego z elfami żywiołów, elfami zwykłymi i elfami cienia, a także tymi związanymi z naturą. Nikt nie wie, skąd przybyły. Wiadomo, że to kraina daleko za morzem,  której nikt nigdy nie znajdzie. One same nie mówią o swojej ojczyźnie, chociaż miło ją wspominają. Są mistrzami sztuki i rzemiosła, a także magii i wszystkiego innego. Tajemnicze, rzadko się pokazują. Najwspanialsze bronie, pojazdy i przedmioty magiczne na świecie są ich dziełem. Statek na którym stoisz jest dziełem zręcznych dłoni Wysokich Elfów.
-Mówisz tak, jakby naprawdę istniały.
Gwen dziwnie spojrzała na dziewczynę.
-Chcesz mi powiedzieć, że nie wierzysz w ich istnienie?
-To tylko legenda.
-Jeśli nazwę cię legendą, to nagle przestaniesz istnieć?
-Co? Ja jestem prawdziwa! A elfy nie.
-W takim razie nie zdziw się, gdy dotrzemy do celu. Idź szukać swojego pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz