sobota, 31 października 2015

Nimoran

Był wieczór. Płonęło ognisko. Bianca siedziała na pieńku i zajadała biszkopty. Laura tańczyła z Arevinem. Amirka rozmawiała z Nimrae. Firraes bawiła się ogniem i zachwycała publiczność. Shannel za to pływała w jeziorze. Robiła fontanny, co chwila rozbrzmiewały oklaski. Ognisko w magiczny sposób chroniło przed zimnem, bo była chłodna zimowa noc. Wszyscy byli szczęśliwi. Świętowano Nimoran - odpowiednik Nowego Roku. Obok ognia stały stoły uginające się pod ciężarem jedzenia i napojów. Kilka elfów kroiło gigantyczną pieczoną araukanę zdobioną własnymi piórami, orzechami i jadalnymi kwiatami. Obok stało kilka ciast: czekoladowe, jagodowe, cytrynowe i inne, wśród których było jedno z owoców grzybowych przywiezionych z dalekiego kraju Winter Gou przez elfkę imieniem Samer. Przy ciastach stały talerze ze stosami ciastek z kremem lub orzechami czy owocami. Po niektórych spływał miód. Nie brakowało misek pełnych żeberek w miodzie i gotowanego ryżu. Na wielkich tacach można było zobaczyć najróżniejsze warzywa czy góry smażonego bekonu. Wielkie pieczone i smażone ryby leżały na deskach do krojenia. W koszykach z plecionej słomy były wielkie bochenki świeżego chleba. Dwie chichoczące elfki smarowały chleb masłem - zwykłym lub orzechowym. Na talerzu był pieczony królik, na innych przepiórki, kuropatwy, kury, dziki, jelenie, gęsi, kaczki i mięso bażancie. Nie można zapomnieć o ogromnych miskach pełnych suszonych i świeżych ziół. Na innym stole napoje - wielkie dzbany herbaty, soki owocowe, wino.
Do wielkiego ogniska elfy wrzucały quldanor - niezwykle aromatyczne zioło. Dawał zapach, który czuć było na całym ,,placyku". Kilka elfów muzycznych zapewniało muzykę - młoda czarnowłosa elfka śpiewała, reszta grała na fletach, harfach i innych instrumentach. Inna elfka kwiatowa pokazywała niesamowite kwiaty, które sama wyhodowała. Odbywały się nawet zawody. Elfy w łódkach ścigały się po jeziorze. Powietrzne latały nad wioską. Po chwili Firraes i Shannel współpracując utworzyły piękne fajerwerki, a kilka elfów nadawało im koloru. Laura postanowiła napisać do znajomej na ChatIn. Wyjęła z plecaka korapon i włączyła go. Wyszukała imię Misa. Pojawił się profil - Misa była hamarytą mieszkającą w kraju Ayesian, daleko na wschodzie. Aktualnie nie było jej na ChatIn. Widocznie też świętowała.
Laura westchnęła. Zamknęła korapon i ktoś położył jej rękę na ramieniu. Odwróciła się. To był Arevin.
-Nie mówiłem ci tego, kiedy byłaś tu przez tydzień, ale w końcu muszę...
-Słucham?
-Lauro, możesz mi nie wierzyć lub odejść, ale i tak powiem. Kocham cię...
Laura zaniemówiła. Prawie się popłakała ze szczęścia.
-Też cię kocham...
Po czym pocałowali się.
Tylko Bianca zauważyła. Nic nie powiedziała, uśmiechnęła się. Po chwili znów tańczyli.
Laura i Arevin

-Powiadają, że jaki Nimoran, taki rok cały! Wszystkiego najlepszego, Lauro!
-Dziękuję i nawzajem!
Wprowadzono na rynek nawet Nassel. Była skuta kajdanami i prowadzona przez strażnika. Miała na sobie rękawice pozbawiające mocy. Wyglądała na miłą. Laura postanowiła o coś zapytać. Już próbowała, gdy spostrzegła w ogniu świecący przedmiot. Wyjęła go i nie oparzyła sobie rąk. Był to amulet z napisem ,,Nassel Lyvir xeban sav", co znaczyło mniej więcej ,,Nassel Lyvir kontroluje moc". Laura zaniosła go Nassel.
-Mój amulet! Zaginął mi 6 miesięcy temu!
-Ma coś wspólnego z klątwą Amirki?
-A, to. Tamtego ranka obudziłam się i nigdzie nie było go. Bez niego nie mogłam kontrolować mocy. Tego dnia miałam sprawdzian... Byłam rozkojarzona i nie mogłam się skupić, bo bałam się, że niechcący coś zniszczę magią. Podczas sprawdzianu wszystko zapomniałam. Z rozpaczy zerknęłam do Amirki. Tak, ściągałam... Nie miałam innego wyboru... Amirka myślała, że robię to złośliwie. Poskarżyła się nauczycielce. Ja w złości nie kontrolując mocy rzuciłam tą klątwę... Chciałam, żeby ją skóra lekko swędziała w wodzie przez 1 dzień. Wyszło co wyszło... Umiem zdjąć klątwę, ale te rękawice nie pozwalają, no i amulet potrzebny. Nie miałam złych zamiarów.
Laura zawołała Amirkę i wyprosiła u strażnika zdjęcie Nassel kajdan i rękawic. Nassel wypowiedziała tajemnicze słowa. Amirka zaczęła się świecić. Po chwili przestała. Nie można opisać jej szczęścia. Natychmiast wskoczyła do wody i nie chciała wyjść. Bardzo dziękowała Laurze i przeprosiła Nassel.
Nassel prowadzona przez strażnika
Po chwili też ochlapała wodą Laurę i jej ,,drużynę". Okazało się, że zrobiła to w podziękowaniu. Shannel teraz mogła lepiej przyzywać wodę, nawet tam, gdzie jej nie było. Laura i Bianca mogły oddychać pod wodą. Firraes mogła dotykać wody. 
W środku nocy Laura, która wypiła trochę wina, zasnęła. Arevin zaniósł ją do domu. Rano wszyscy położyli się spać.

ciąg dalszy nastąpi...

piątek, 30 października 2015

Temer nad Rinevanem

Wędrowali cały dzień. Pod wieczór dotarli do małej wioski. Zmęczona Bianca zaraz pobiegła do pierwszego domu i zaczęła pukać. Otworzyła jej miło wyglądająca kobieta. W drzwiach pojawiła się też młoda dziewczyna i trzej na oko 15-letni chłopacy.
-Dzieci, co tu robicie? Biedactwa! Wszystko dobrze?
Laura uważnie oceniła ją spojrzeniem.
-Przybywamy z daleka... Podróżujemy nad rzekę Revę, aby odnaleźć rodziców mojej przyjaciółki. I jeszcze jedna moja przyjaciółka potrzebuje pomocy tamtejszego lekarza. Chciałybyśmy poprosić o nocleg... Jesteśmy bardzo zmęczone...
-Biedne dzieci! Wchodźcie! Dam wam jeść, wykąpiecie się... Dostaniecie pokój z Amirką...
Weszli do środka. Amirka zaprowadziła do swojego pokoju Biancę, Shannel, Firraes i Laurę ze śpiącą Maurin. Vionella i Saravan poszli za jednym z chłopców. Amirka spojrzała na osoby w jej pokoju.
-Dobrze, przedstawicie się? Ja w tym czasie przygotuję wam posłania...
-Jestem Laura. Mam 14 lat. Ta z kręconymi włosami to Bianca, moja przyjaciółka. Malutka dziewczynka to jej siostra - Maurin. Tam stoją 14-letnia Firraes i 16-letnia Shannel. A ty?
-Mam na imię Annis ,,Amirka" Leyonds. Mam 15 lat. Ci trzej chłopcy to mój brat bliźniak Arevin i jego koledzy Tarbor i Flukas. Mama ma na imię Rindea. Jest bardzo miła. Tata wypłynął na morze 6 lat temu i nie wrócił. Lauro, widzę, że wypadła ci lotka. Dam ci zapasową. A, jestem elfką jeziorną.
Po chwili Laura w miejsce piórka ze skrzydła dostała nowe, które mogła przypiąć. Rindea zawołała wszystkich na kolację. Laura natychmiast zabrała się do jedzenia.
-A co to za wioska?
-Dziecko, jesteś w Temerze nad Rinevanem. Widziałaś jezioro?
Laura zdziwiona wyjrzała za okno. Rzeczywiście, była tuż nad brzegiem jeziora. Dziwne, wcześniej nie zauważyła. Pływały po nim jasne łodzie. Gdzieniegdzie z wody wynurzały się głowy elfów jeziornych. Amirka była smutna.
-Nie wiesz, ile bym dała za to, aby móc popływać. Jestem objęta klątwą. Rzuciła ją na mnie znajoma, elfka magii. Chciała się zemścić, bo powiedziałam, że na sprawdzianie ściągała ode mnie. Teraz pozbawiła mnie największej radości z życia. Jeśli wejdę do jeziora, skóra zacznie mnie strasznie boleć. Nikt nie potrafi zdjąć klątwy.
Widać było, że Firraes się wzruszyła. Jednak nie podpaliła nic, bo stanęła na kamiennej podłodze. Bianca patrzyła smutno w dół. Shannel siedziała bardzo cicho. Laura postanowiła o coś zapytać.
-Co się stało z tą dziewczyną? Nie została ukarana?
-Ma na imię Nassel. Jest w więzieniu. Tylko osoba z rodziny mogłaby zdjąć klątwę. Niestety mama nie umie czarować. Mam wielką rodzinę, ale tylko Arevin potrafi czarować. I tego akurat jeszcze nie potrafi. Na dnie jeziora miałam przyjaciółkę Nimrae. Pewnie myśli, że mnie nie obchodzi i jej już nie lubię, a tak chciałabym z nią porozmawiać... Shannel, jeśli mnie wzrok nie myli, ty chyba jesteś elfką z dna morza... Nie mogłabyś jej przekazać, że tęsknię? Bardzo mi jej brakuje...
Przy tych słowach popłakała się. Shannel przyrzekła, że zaraz popłynie po nią. Co zrobiła. 
Wybiegła na zewnątrz. Powoli zaczęła wchodzić do jeziora. Zbiegli się mieszkańcy wioski.
Shannel po raz pierwszy od miesiąca zanurzyła się w wodzie. Nie da się opisać jej szczęścia. Woda z jeziora nie była słona i przejrzysta jak ta morska, ale równie wspaniała. Pierwszego spotkanego elfa zapytała, gdzie znaleźć Nimrae Błękitnooką. Wskazał ciemny kształt na widocznym już dnie.
Gdy Shannel podpłynęła, zobaczyła, że to domek. W środku była młoda dziewczyna z jasnymi włosami i oczywiście błękitnymi oczami. Spojrzała na Shannel.
-Czy ja widzę prawdziwą elfkę z dna morskiego? Nie wierzę! Tak mało was już jest! Zawsze marzyłam, aby spotkać jedną z was!
-Jestem Shannel. Przypływam od Amirki.
-Ona się o coś na pewno obraziła! Nie odwiedzała mnie przez pół roku! Stęskniłam się...
-Nie może wchodzić do wody. Pewna Nassel rzuciła na nią klątwę.
-Ja... Nie wiedziałam! Mogę jeszcze coś zrobić?
-Chce się jutro rano z tobą spotkać...
-Nie ma mowy! Płynę teraz!
Wyskoczyła z domku i szybko pomknęła w górę.
Amirka i Nimrae
Amirka stała na brzegu. Zanim zareagowała, przyjaciółka wyskoczyła z wody i przytuliła ją. Tłum ludzi zaczął bić brawo. 
Po chwili wynurzyła się Shannel. Stanęła na brzegu i uśmiechnęła się.
Gdy się ściemniło, Nimrae podziękowała Shannel i wskoczyła do wody. Jeszcze więcej dziękowała Amirka. Nie dawała Shannel spokoju.
-Dziękuję! Masz u mnie dług! Jesteś wspaniała! Nigdy cię nie zawiodę...
Poszły do domu i położyły się spać.

ciąg dalszy nastąpi...

czwartek, 29 października 2015

Mapa Aenelii

Stolicą Aenelii jest Doru Airiela. Znajduje się w Lesie Drzewiastych Róż. Laura mieszkała w Ferienmorse. Ciemnozielony teren to Puszcza Varvaner. Reselcela to tajemnicza wyspa, na którą mogą trafić tylko wybrani. Inni nigdy nie trafią na Reselcelę. Na środku rośnie Drzewo Życia Vionaldrassil. Niebieskie pole to Jezioro Rinevan. Reva wypływa z wodospadu Imeldarren. Bjoreffe jest najzimniejszym miejscem w Aenelii.

Ucieczka

Laura siedziała na podłodze więzienia. Karmiła Maurin ryżem. Z zadowoleniem poruszała nogą. Wcześniej Vionella, mająca moc uzdrawiania wyleczyła jej złamaną nogę i zrobiła jedzenie dla Maurin. Teraz znowu zasnęła. Firraes, która tak w ogóle była dość strachliwa, siedziała w kącie i co chwila zmieniała się w żywą pochodnię. Shannel dyskutowała zażarcie z Biancą. Saravan i Vionella spali.
Nagle Firraes zerwała się z miejsca. W korytarzu między celami pojawiła się dziwna czarna postać. Było ciemno, więc słychać było tylko szelest czarnych szat. Postać odezwała się głosem jak z grobu, przypominającym szelest suchych liści na cmentarzu pełnym opętanych dusz.
-Cóż, więc to wy wpadłyśśśście do mojego królestwa... Stąd nie ma ucieczki...
Firraes odezwała się głosem pełnym płaczu.
-Kim jesteś?! Zostaw nas! Nic ci nie zrobiłyśmy!
-Nie zamierzam was zabić...
Firraes Przestała się palić.
-Ale zostaniecie tu na zawsze!!!
Zrobiło się jasno jakby słońce spadło na ziemię. Firraes się rozpłakała. W jej obronie stanęła Shannel.
-Czego od nas chcesz?!
-Zostaniecie tu. Kto tu wejdzie, już się nie wydostanie. 
-A oni?! Też tu wpadli?! - wskazała Vionellę i jej męża.
-Nie. Oni mieli tu trafić.
-Jesteś... Nienawidzę cię! Zgiń! Annakar vesse harnam lid!
Ciemna osoba została polana wodą. Wykonała ruch ręką i Shannel poleciała na ścianę. Potem ciemna osoba poszła. Tym razem Firraes kipiała ze złości. Zaczęła narzekać. Stopniowo coraz więcej narzekała aż wreszcie krzyknęła ze złością. Krzyczała tak i krzyczała. Po chwili była tak wściekła, że paliła się i było jasno jak w dzień. Przyłożyła ręce do krat i coraz więcej się paliła i wrzeszczała. Laura pierwsza zauważyła, po co to robi. Pod jej dotykiem kraty powoli się topiły. Firraes coraz bardziej się złościła. Po chwili przestała się palić. Zrobiło się ciemniej, a ona się odwróciła. Była zadowolona z siebie.
-Wyjście otwarte...
Po czym osunęła się na ziemię.
Reszta nawet nic nie powiedziała. Bianca wzięła plecak. Saravan podniósł śpiącą Vionellę. Laura wzięła Maurin. Shannel podniosła Firraes, która lekko migotała, oświetlając drogę. Poszli dalej korytarzem. Po chwili ujrzeli przed sobą światełko. Światełko dnia. I oczywiście usłyszeli kroki za sobą... Zaczęli biec najszybciej, jak mogli... Wybiegli na światło dnia. W korytarzu usłyszeli krzyk. Byli wolni.
Z obliczeń Shannel wynikało, że powinni być za zachód od Puszczy Varvaner. Dotarli do małego wzniesienia z płytką jaskinią. Tam zatrzymali się na nocleg/

ciąg dalszy nastąpi...

środa, 28 października 2015

Vionelle i Saravan


Vionella była pierwszym człowiekiem w Aenelii. Została tutaj przywieziona ze świata ludzi przez elfa Saravana. Saravan podczas wykonywania misji na ziemi spotkał piękną Vionellę w Grecji. Musiał przywieźć pewien przedmiot z Olimpu, wtedy spotkał ją stojącą na szczycie i patrzącą w niebo. Od razu się w sobie zakochali. Saravan po ukończeniu misji zabrał Vionellę do Aenelii. Tam żyła jako jego żona i królowa (był królem).Gdy nadszedł czas, aby Irengati objęła tron, królestwo nie uznało tego. Jednak Vionella i Saravan zostali porwani przez Akkitana Elfa Ciemności.Od tej pory (minęło 19 lat!) są więzieni pod ziemią. Vionella zdążyła oszaleć, ale ma dobre serce i jest łagodna dla dzieci. Saravan jest elfem, więc jest bardziej wytrzymały i (jeszcze) zachowuje przytomność umysłu.
Piękna Greczynka nauczyła się szybko elfickiego. Wcześniej mówiła tylko po grecku. Przed uwięzieniem miała twarz bez skazy, ciemne oczy i ciemniejszą skórę.
Ona i Saravan podczas rządzenia w Aenelii dochowali się córki Minory. Jednak Minora została zabita.
Obecnie Vionella jest ciężko chora.

UWIĘZIONA PARA KRÓLEWSKA

Laura leżała w namiocie i usypiała Maurin. Okazało się, że złamała nogę. Shannel ją nastawiła i usztywniła. Firraes pogodziła się z Laurą i rozpaliła ognisko w więzieniu. Bianca robiła obiad. Następnego dnia miały wyruszyć na poszukiwanie wyjścia. Shannel pierwsza objęła wartę.
Rano spakowały namioty, posprzątały ognisko. Laura dostała od Firraes rzeźbioną laskę do podpierania się. Bianca niosła Maurin, Firraes szła z przodu. Ponieważ się bała, oświetlała drogę (jej skóra płonęła). Shannel zamykała pochód.
Po kilkunastu minutach zobaczyły w oddali światełko. Przyśpieszyły kroku. Mijały puste cele. W jednych były łańcuchy, w innych połamane pręty. 
Światełko okazało się zapaloną pochodnią. Usłyszały za sobą kroki i zamarły z przerażenia. Usłyszały grzmot i straciły przytomność.
Pierwsza obudziła się Bianca. Rozejrzała się. Były w zamkniętej celi. W kącie leżały Laura, Firraes i Shannel. Maurin leżała na małym kocyku. 
W przeciwległym kącie leżała młoda kobieta. Miała czarne włosy, jasną skórę i była człowiekiem. Pierwszym, jakiego Bianca kiedykolwiek widziała. Ale Bianca od razu wyczuła od niej, że miała królewskie pochodzenie. Obok siedział mężczyzna i rzeźbił w kawałku drewna. Miał takie same czarne włosy, jasną skórę i fioletowe oczy. Był elfem.
Spojrzał na Biancę.
-Witaj. Też jesteście tu uwięzione?
-Ja... Tak. Kim pan jest?
-Jestem Saravan, były król Aenelii.
-Wasza Wysokość... Przepraszam...
-Nie trzeba. Ta tutaj to Vionella. Moja żona. Też była królową...
-Jest człowiekiem...
-Pierwszym w Aenelii.
-Co Państwo tu robią? Proszę o wybaczenie, nie wiedziałam...
-Gdy księżniczka Irengati zachciała zostać królową, wszyscy się sprzeciwili. Każdy obywatel chciał, abyśmy my rządzili. Ale wtedy porwał nas Władca Ciemności. Powiedz, dziecko, czy Irengati dorwała się do władzy?
-Tak, Panie...
Wtedy obudziła się Laura.
-Bianca, co... Wasza Wysokość Saravan i Vionella!
-A więc ktoś nas pamięta... Po 19 latach...
Obudziła się Vionella.
-Saravanie! Saravanie! My zginiemy! Gdzie Minora? Gdzie? - powtarzała głosem obłąkanej osoby.
-Dzieci, Vionella niestety oszalała. Nie mogła znieść uwięzienia. Ludzie są słabsi od elfów... I jeszcze ta gorączka... Przedstawicie się?
-Wasza Wysokość, jestem Laura, córka zmarłych Blannera i Avelly. To są Bianca, Firraes, Shannel i siostra Biancy - Maurin.
-Dzieci, wydostaniemy się stąd... Jak nie dziś, to jutro...

ciąg dalszy nastąpi...

Podział elfów

Elfy dzielimy na elfy tzw. zwykłe i elfy żywiołów. Jest co najmniej 23 rodzaje elfów żywiołów, a także min. 30 typów. Oto podział na typy i rodzaje:
-PŁOMIENNE:
*płomienne
*lawowe
*słoneczne
-MORSKIE:
*z powierzchni
*z dna
*z piany
*rybie
-Naturalne:
*leśne
*drzewne: liściaste i iglaste
*roślinne
*ziemne
*kamienne
*zwierzęce
*trzcinowe
*kwiatowe
-MAGICZNE
-KRYSZTAŁOWE
-WODNE:
*rzeczne
*wodospadowe
*jeziorne
*stawowe
*zatokowe
-ŻYCIA
-ŚMIERCI
-CZASU
-LOSU
-WOJNY
-UZDRAWIAJĄCE
-ŚWIETLNE
-MROCZNE
-SZTUKI:
*malarstwa
*śpiewu i tańca
*rzeźby
*literatury
-MIŁOŚCI
-SZCZĘŚCIA
-SMUTKU
-NAUKI
-ZIMNA:
*logu
*śniegu
-ROLNICTWA:
*ziaren
*urodzaju
-PIĘKNA
Elfy mieszane to takie, które mają cechy dwóch typów lub np. są elfo-hamarytami (jakby ludzie ze skrzydłami). Elfy powietrzne mają skrzydła i nie jest to uznawane za bycie mieszańcem.
elf jeziorny i kryształowy

elf miłości i elf lodowy

elf magii i elf kamienny

elf słońca i elf z powierzchni morza

elf światła i elf wojny

poniedziałek, 26 października 2015

Kłótnia

Laura z Biancą, Maurin, Firraes  i Shannel wędrowała po lesie już pół dnia. Trafiły na ścieżkę i nie musiały już przedzierać się przez gęste zarośla. Ta część lasu Varvaner była o wiele dziksza i przechodziła niemal w dżunglę. Nagle biały gołąb pocztowy podleciał do Biancy i upuścił zwitek papieru na jej dłoń. Natychmiast odleciał.
-Co tam masz? - Laura szła za nią i widziała gołębia.
-List. Od mamy... Przeczytać?
-Tak, proszę.
Rozwinęła papier i zaczęła czytać.
Droga Bianco!
Nasz pobyt nad Revą wydłuży się. Jakaś kobieta z gotowej konstrukcji wykruszyła dużą część i most zapadł się. Królowa na szczęście nie gniewa się na nas, szuka tej kobiety. Jeśli ją gdzieś spotkasz, pilnuj jej i zawiadom mnie. Oto jej rysopis: całkiem czarne oczy, różowe włosy. Jest elfką. Gdy ją widziałam, miała na sobie białą sukienkę. Dodatkowo, twoja starsza siostra została ostatnio wsadzona do więzienia. Posiadała w domu coś nielegalnego... A z więzienia uciekła. Uważaj, może cię szukać.
Twoja kochająca mama
Loreave
-Tym bardziej musimy się spieszyć! Blerava zawsze była dziwna.
-Tak...
Po chwili chodzenia  Laura zauważyła zabandażowaną dłoń Firraes, która krzywiła się przy każdym poruszeniu ręką.
-Twoja ręka?
-Cóż... Zraniłaś mnie sztyletem!
-Ja?!
-Ty! Próbowałam ostrzec cię, bo jakaś dziewczyna cię śledziła. Ale gdy jestem zdenerwowana, moja skóra się pali... Oparłam się o ścianę...
-Wywołałaś ten pożar?!
-Przypadkiem! Nie chciałam!
-Mogłaś nas zabić!
-Też masz u mnie dług!
-Ja?! Co ci niby zrobiłam?!
-Przebiłaś mi rękę!
-Ale nic ci nie jest!
-Nic?! A jak wda się zakażenie?!
-Może się nie wda!
-Skąd wiesz?!
-Nie musi się wdać! 
-Jeśli się wda, zginę! Będziesz o to odpowiedzialna!
-Za nic nie będę...
W tej chwili pod rozzłoszczoną Laurą zarwała się ziemia... Nie zdążyła rozłożyć skrzydeł. Spadła, krzyknęła i upadła na ziemię z jękiem.
Pierwsza przybiegła Bianca.
-Nic ci nie jest?! Laura!
-Moja noooogaaa!!!
-Zaraz po ciebie zlecę...
Jednak za późno się zorientowała, że nie może rozłożyć skrzydeł. Spadła do otworu w ziemi. Nic jej się nie stało, bo była na to przygotowana.
-Co jest... Nie mogę poruszać skrzydłami!
Odezwała się Shannel.
-Dziewczyny, czuję magię! Pewnie zaklęcie nie pozwala wam latać...
-Kto nas wyciągnie?!
-Obawiam się, że będzie problem. Do czego wpadłyście?
-Laura rozejrzała się. Mówi, że to opuszczone lochy...
-Na pewno jest tam wyjście. Wejdźmy więc...
Shannel rzuciła plecak Biance. Sama do jednej ręki wzięła Maurin, do drugiej Firraes i wskoczyła do środka...

ciąg dalszy nastąpi...

niedziela, 25 października 2015

Nowi znajomi

Laura wzniosła swoje czarne oczy do nieba. ,,Dlaczego mnie to wszystko spotyka? Jestem sierotą. Ktoś próbuje mnie zabić. Przeze mnie spłonął dom przyjaciółki. Czemu akurat ja mam tak wielkiego pecha?" - myślała. Przed chwilą zatrzymały się na odpoczynek. Laura rozpaliła ognisko. Bianca wiązała buta, Maurin zasnęła w namiocie. Nagle na bladą twarz Laury spadła kropla wody. ,,Świetnie, deszcz! W takim momencie!". Ognisko zasyczało i zaczęło gasnąć. Laura i Bianca schowały się w namiocie. Na szczęście namiot był z mocno zszytych liści lyssan, więc woda nie mogła przesiąkać, a sam namiot świecił. Nagle na polanę wpadła jasna rozświetlona postać, a za nią inna, ciemniejsza, jakby sycząca i... Dymiąca?! Jasna krzyknęła:
-Błagam was, osoby w namiocie! Uratujcie moją przyjaciółkę! Wpuśćcie ją do namiotu! Proszę! 
Laura odpowiedziała:
-Wchodźcie!
Do środka wskoczyły dwie dziewczyny. Jedna miała białą skórę, białe włosy i szmaragdowe oczy. Była elfką, jakiej Laura jeszcze nie widziała. Elfy żywiołów mają uszy poziome. Jednak Laura nigdy nie widziała żadnego o białej skórze i zielonych oczach.
Druga dziewczyna była płomienną elfką. Była niższa. Miała szeroko otwarte pomarańczowe oczy. Była przestraszona i obolała. Płomienne elfy bardzo cierpią przy kontakcie z wodą.
Miała zabandażowaną rękę.
Laura postanowiła poznać ich zamiary.
-Kim jesteście?
-Ta płomienna to moja przyjaciółka, Firraes. Ja jestem Shannel.
-Jaki jest twój żywioł? Nigdy nie widziałam takiego elfa...
-Morze. Nie, nie woda. Elfy morskie różnią się od wodnych.
-Nigdy o takich nie słyszałam...
Spojrzała na Biancę, która siedziała i wpatrywała się w Shannel.
-Przywitasz się?
-Co? A, tak... Jestem Bianca. To moja malutka siostrzyczka Maurin. Ma 2 latka. Ja mam 13 lat, Laura 14. A wy?
-Cóż... Firraes ma 14 lat, ja 16.
Laura chwilę zastanowiła się. Potem coś jakby jej się przypomniało.
-Czytałam kilka książek. W dwóch pojawiła się Shannel, Elfka z Dna. To ty?
-Raczej moja imienniczka... Co tu robicie?
-Dom Biancy spłonął. Musimy znaleźć jej rodziców. Budują most nad rzeką Revą.
-Też tam idziemy. Goni nas pewna dziewczyna...
-Wiecie, jak wygląda?
-Przybiera różne postacie. Ostatnio miała białe włosy, białą skórę i białe oczy...
-Brzmi dość strasznie. 
-Jesteśmy zmęczone. Omówmy to jutro.
-Taaaak... - odparła sennie Laura...


Ciąg dalszy nastąpi...

Pożar

Laura dotarła na koniec Złotej Alejki równo o 12.00. Loreave i Bianca już tam były. Po krótkiej rozmowie Bianca odprowadziła Laurę do swojego domu. Był to średniej wielkości drewniany dom na małej polanie otoczonej lasem. Maurin bawiła się na podłodze klockami, śmiała się i patrzyła na Laurę. Ta poszła do salonu rozpakować się. Po chwili Maurin pojawiła się przy jej nodze i zaczęła gadać: ,,Lara, jeść!". Jak każde dziecko nimfy umiała wymawiać ,,R". Laura po nakarmieniu jej postanowiła poczytać książkę na powietrzu. Wzięła Maurin i poszła z nią przed dom.
Nad nimi Bianca latała w powietrzu, wykonując niesamowite akrobacje i tym samym zachwycając swoją malutką siostrzyczkę. Maurin złościła się, bo nie umiała tak latać. Laura westchnęła, odłożyła książkę, wzięła małą na ręce, rozłożyła szeroko swoje majestatyczne skrzydła i wzbiła się w powietrze. Lecąc wysoko nad polaną nagle z jednego skrzydła straciła powietrze. Wypadła jej jedna z lotek. Normalnie mogłaby powoli zlecieć na ziemię, ale nie z Maurin! Machała skrzydłami jak tylko mogła, ale nie mogła odzyskać równowagi. Nagle malutka wypadła jej z rąk... Spadała i spadała... Laura krzyknęła... I w tym momencie Bianca złożyła skrzydła, złapała Maurin i w ostatniej chwili rozłożyła skrzydła, powoli zlatując na ziemię. Laura stanęła na ziemi, usiadła i zaczęła płakać i trząść się ze strachu. 
Na ziemi leżało karmazynowe piórko.
Bianca posadziła siostrę na ziemi i przytuliła Laurę.
-Nie płacz, nie płacz...
-Prawie ją zabiłam!
-Ale ją złapałam. Wszystko jest dobrze.
-A gdybyś jej nie złapała...
-Cicho! Złapałam!
Poszły do domu. Laura zabrała się za przygotowywanie obiadokolacji. 
Później położyła Maurin spać i sama zasnęła.
Obudził ją krzyk Biancy. Wbiegła do jej pokoju i zobaczyła ogień. Mnóstwo ognia! Złapała swój plecak i rękę Biancy i wybiegła. Nagle sobie przypomniała... Zostawiła Maurin!!! Wzięła swój sztylet i pobiegła po małą dziewczynkę. Gdy biegła przez płonący dom, z ognia wynurzyła się ręka i złapała Laurę. Ta dźgnęła dziwną rękę sztyletem i pobiegła dalej, na zewnątrz.
Bianca powoli dochodziła do siebie leżąc na trawie, gdy z płomieni wybiegła poparzona Laura z Maurin na rękach. Położyła malutką na trawie i upadła na ziemię. Bianca ugasiła płonące końcówki skrzydeł Laury i odciągnęła ją od ognia. Maurin zawinęła w koc, z którym wybiegła.
Rano dom już się nie palił. Bianca znalazła bandaż który jakimś cudem się nie spalił i zabandażowała rękę Laury. Maurin nic się nie stało. Gdy Laura się obudziła, poszły do jej domu, potem kupiły co trzeba i zaczęły omawiać plan.
-Bianca, co zrobimy?
-Nie wiem!!! Chcę do rodziców!!!
-Bianco, trzeba coś zrobić.
-Znajdziemy ich! Przecież most budują nad rzeką Revą!
-Tak, 2 tysiące kilometrów stąd.
-Dotrzemy na pewno!
-Chyba nie mamy innego wyboru...

Ciąg dalszy nastąpi...

Rodzina Biancy

Matką Biancy jest nimfa leśna imieniem Loreave. Po niej Bianca ma ten swój charakter. Loreave dobrze maluje, jest trochę spokojniejsza niż jej córka.
Riddis to ojciec Biancy. Jest architektem. Ma skrzydła, potrafi więc latać. Inteligentny, trochę dziwny. Ma papugę Valirę.
Maurin ma 2 lata. Jest słodkim maleństwem, ma maleńkie skrzydełka. We wszystkim podobna do Biancy, tylko że ma brązowe włosy i uszy po mamie. Bardzo mało mówi, Biancę i Laurę nazywa ,,Bania" i ,,Lara". Ciągle się uśmiecha. Uczy się chodzić.
Bianca ma też starsze rodzeństwo: bliźnięta Ankaya i Bleravę. Żyją jednak w innym kraju, nie mogą opiekować się Maurin i Biancą. Ankay jest metalowcem, ma skrzydła i te uszy. Blerave ciągle imprezuje, rzadko bywa w domu.

Jak widać, Bianca jako jedyna z rodzeństwa ma normalne uszy.

sobota, 24 października 2015

Laura jest obserwowana

Przed pójściem do domu Laura poszła jeszcze do sklepu. Wróciła z butelką koziego mleka, błękitnymi bułeczkami ze skorupki jaja araukany, dwoma drożdżówkami, masłem orzechowym i surową rybą korben. Po drodze spotkała mamę Biancy - nimfę leśną Loreave.
-Cześć, Lauro!
-Dzień dobry... - Laura jak zawsze przy rozmowie z dorosłym zaczerwieniła się.
-Mogłabyś nam pomóc?
-Tak...
-Ja z Riddisem jedziemy nadzorować budowę mostu na cześć Irengati, ale boimy się zostawić Maurin z Biancą...
Laura zrozumiała. Maurin była malutką siostrzyczką Biancy. Bianca jest zbyt energiczna... Jednak Laura bardzo lubiła malutką Maurin.
-Jasne! Kiedy do niej pójść?
-Jutro rano. Pomieszkasz kilka dni w naszym domu. Przyjdź o świcie na koniec Złotej Alejki, tam się spotkamy.
-Dobrze! Przyjdę na pewno!
W domu Laura powiedziała Biance o wszystkim.
-Aha, czyli rodzice jadą nad rzekę Revę, a ty się zajmiesz naszym domem i Maurin?
-Dokładnie. Robię obiad.
-Ja nazbieram kwiatków!
Po 2 godzinach Laura podała obiad. Składały się na nie: pieczony korben w sosie jagodowym, sałatka z niebiańskiej pokrzywy, gotowane jaja araukany, a na deser drożdżówki z orzechami i masłem orzechowym.
Laura odstawiła szklankę po kozim mleku.
-Chyba powinnam się spakować. Bianca, pozmywasz?
-Jasne!
Laura wybrała jedną dużą walizkę. Najpierw spakowała korapon (coś jak nasz komputer), potem pakowała ubrania. Nagle jej wzrok padł na leżący w kącie ozdobny sztylet. Coś ją poruszyło, poczuła, że sztylet będzie jej potrzebny, więc go spakowała. Gdy Bianca poszła do domu, Laura położyła się spać.
Miała dziwny sen. Wybiegała z płonącego domu, niosąc Maurin. Ktoś złapał ją za rękę. Pchnęła tą osobę sztyletem i biegła dalej.
Gwałtownie usiadła na łóżku i spojrzała na zegarek. Była 3.33. Znów zamknęła oczy. Tuż przed zaśnięciem wydawało jej się, że ktoś patrzy przez okno.
Obudziła się jeszcze 6 razy, co 20 minut. W Aenelii w zimę świt jest o 12.00, więc gdy o 7.00 zadzwonił budzik, miała jeszcze dużo czasu. Czesząc długie karmazynowe włosy spojrzała w okno. Zobaczyła dziewczynę w niebieskiej sukience z dwoma brązowymi kucykami i dziwnym pistoletem uciekającą od jej okna...
Zamarła z przerażenia. Dalsze przygotowania czyniła powoli, ostrożnie się poruszając i co chwilę nerwowo zerkając w stronę okna.
O 11.30 wyszła z domu. Bez przerwy ze strachem oglądała się za siebie, ale nikogo nie dostrzegła. Przynajmniej nie widziała tej dziewczyny.
Ciąg dalszy nastąpi...

Laura i Bianca

Laura właśnie szła do domu, gdy wpadła na nią Bianca - jej 13-letnia przyjaciółka. Miała roześmiane niebieskie oczy, zupełnie białe włosy i była wesoła, uparta, niezbyt opanowana. Bardzo różniła się od Laury, która była czerwonowłosą i czarnooką 14-latką o elfich uszach. Ta była spokojna, opanowana, nosiła zawsze czarne lub karmazynowe ubrania. Obie miały skrzydła - Laura karmazynowe, Bianca białe. To Laura mówiła: Bianca, uważaj. Bianca, nie skacz tyle. Bianca, nie zabij się tylko.
-Hej, Laura! Co robisz? Idziesz do domu? Świetnie! Idę z tobą! Nie uwierzysz, co się dzisiaj działo...
...i tak  cały czas. Gdy przechodziły przez most, pod skaczącą Biancą zarwały się deski. Spadając, w ostatniej chwili rozłożyła białe skrzydełka. Machając nimi jak pszczoła wleciała znów na most.
-Taki ten most już stary! Trzeba poprosić Jej Wysokość Irengati o naprawienie go!
-Jak chcesz prosić królową? Na pewno nie wpuszczą cię do pałacu...
-Wyślę list!
-Nie odpowie...
Jak widać, Laura miała inne podejście do życia. Nie dlatego, że była starsza. Matka zmarła przy porodzie, ojca zabrała śmiertelna choroba. Mieszkała w sierocińcu do 14 roku życia. W Aenelii można mieszkać samemu mając 14 lat. Miała własny dom, Bianca często ją odwiedzała.
Rodzice Laury
Ciąg dalszy nastąpi...