czwartek, 19 listopada 2015

Bolesny żart

Firraes obudziła się później niż zwykle. Nie miała nic na sobie, obok spał Neth. Wstała, ubrała się i wyszła na śniadanie. Reszta już tam była. Usiadła przy stole, napiła się herbaty i nałożyła sobie jedzenia. Wszyscy zasypali ją pytaniami. Laura ich uciszyła.
-Firraes! Już lepiej się czujesz? Byłaś wczoraj bardzo nieszczęśliwa.
-Wszystko dobrze. Zmęczona byłam - odpowiedziała z uśmiechem, nakładając na talerz ciepłe bułeczki. Potem posmarowała je masłem, które szybko się rozpuściło. Na bułki położyła pomidory, sałatę, ser, szynkę, kiszone ogórki i nalała sobie do miski z płatkami mleka.
Po śniadaniu Firraes poszła z Nethelanem do parku. Siedzieli i rozmawiali. Na pożegnanie pocałowali się i Firraes poszła poczytać, a Neth poćwiczyć magię. Nie wiedzieli, że Mescian widział wszystko.

Wieczorem Neth postanowił się wykąpać. Rozebrał się i usiadł na krześle, aby zdjąć skarpetki. Próbował wstać, ale wstał razem z krzesłem. ,,Em, przykleiłem się?!". Próbował się odkleić, ale nie mógł. Jeszcze polał krzesło wodą, ale nadal był przyczepiony. Dotarło do niego, że sam się nie uwolni, i zawołał o pomoc. Po chwili przybiegli wszyscy, ale zostali pod drzwiami.
-Nethelan, co ci się stało?!
-Pomóżcie! Przykleiłem się do krzesła!
-Idę ci pomóc! - krzyknął Arevin.
-Nie! Goły jestem! Inaczej już bym się odkleił!
-Yyyy... Czekaj, naradzamy się!
-Tylko szybko!
Po krótkiej naradzie Firraes zawołała:
-Idę! Tylko się zakryj!
-Ok, ok. Ciekawe, czy dosięgnę do ręcznika. Oczywiście nie. Wystarczy skarpetka?
-Zamknij się! Idę ci pomóc!
Po chwili Firraes, która starała się nie patrzeć, trzymała go za ręce i próbowała odkleić go od krzesła. A potem słychać było krzyk Netha:
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!! MÓJ TYŁEK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! AAAAAAUUUUUAAAA!
Firraes wybiegła stamtąd i powiedziała:
-Nie patrzyłam.

Pod wieczór wszyscy siedzieli w wielkim królewskim salonie. Nethelan siedział na kostkach lodu i był cały czerwony od kolan do ramion. Miał dość niezadowoloną minę. Firraes siedziała obok i cały czas przynosiła mu co chciał. Laura siedziała po drugiej stronie i patrzyła na Mesciana surowym wzrokiem, bo cicho się śmiał.
-To ty, prawda? Przyznaj się.
-Nawet jeśli i ja, to co? Nic mi nie zrobicie!
-Więcej nie próbuj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz