wtorek, 17 listopada 2015

Koronacja

Laura obudziła się. Była w niebieskim namiocie. Obok spał Arevin. Wyjrzała na zewnątrz.
Przed jej namiotem przygasało niewielkie ognisko. Wokół niego kilkadziesiąt innych namiotów. Była noc. Wydawało jej się, że w krzakach przebiegła biała postać. Ale uznała to za złudzenie i zasnęła.
Obudziło ją słońce. W namiocie było bardzo jasno. Na zewnątrz słychać było dużo elfów. Założyła sukienkę i wyszła z namiotu.
Shannel, Gabi, Frida i Amirka kłóciły się między sobą. Firraes siedziała obok i była bardzo blada. Bianca stała i patrzyła się na coś leżącego na ziemi. Laura podeszła i wstrzymała oddech.
Na ziemi leżały dwa związane elfy. Mężczyzna był cały czarny, tylko oczy czerwone. Kobieta była dużo straszniejsza. Biała skóra, białe włosy i białe oczy bez źrenic i tęczówek. Miała strzałę w ramieniu (medyszka z Temeru ją leczyła), a jej towarzysz owiniętą bandażem rękę i nogę. 
-Kim jesteście?! - zapytała Samersilla.
-Kalanna i Byon. Elfy śmierci. Do usług.
-Czego chcecie?!
-Szukamy miejsca, gdzie możemy się zatrzymać na dłużej. Padamy z wycieńczenia... - powiedziała Kalanna głosem, w którym czuć było kłamstwo.
-Nie przeszkodziło wam to w zabiciu Darego, Fernira, Luckasa i Derta!
Na to nie znalazła odpowiedzi. Ale nagle lekarka, która ją opatrywała, wywróciła oczami i padła na ziemię bez tchu. 
-Elfy śmierci mają zatrutą krew! Na szczęście teraz wiemy, jak wyglądają.
-Niekoniecznie. Możemy wyglądać nawet jak elfy życia. Nigdy nas nie rozpoznacie.
-Silvitiar, Lunaica, co z nimi zrobimy?

Kalanna i Byon
Po rozmowie zapadł wyrok, że zostaną w więzieniu. Wysłali ich do lochów Temeru. 
Wieczorem, po pogrzebie zabitych strażników, Samersilla poleciała do Doru Airieli z naszą ,,drużyną". 
Rano Bianca zaprowadziła Laurę jakimś przejściem do ładnie umeblowanego pokoju. Kazała jej założyć długą aksamitną suknię, która wisiała na wieszaku. Potem zaprowadziła ją do małego pokoiku z drzwiami. Otworzyła je.
Laura znalazła się w sali tronowej w Doru Airieli. Z sufitu spadały płatki róż. Tłum elfów (i nie tylko) wypełniał salę po brzegi.
-Bianca, co to ma znaczyć?!
-Wyjaśniłam, kto powstrzymał wojska i uwolnił kraj. Gdy byłaś nieprzytomna, wybrano cię na królową.
-Ile było to czasu?!
-Spałaś dwa tygodnie.
-Cooo?!
-Tyle. Wyspałaś się?
-Być może.
-No, to stań prosto, bądź cicho, ciesz się i rób co Arevin każe. Wszystko ci wyjaśni.
Po chwili Laura stała prosto, a przed nią staruszka ubrana w złote szaty czytała przysięgę.
Przypomniał jej się jej sen. Co się spełniło? Wygrała walkę sama ze sobą. Znalazła miłość. Zasiadła na tronie w Doru Airieli, a dwa białe gołębie z Reselceli włożyły jej na głowę koronę z gwiazd...
Dobra, nie dosłownie. Gołębie były ze Złotej Wyspy, a korona kryształowa. Jednak reszta się zgadzała...
Po uroczystości była uczta na świeżym powietrzu (kiedy Bianca to wszystko zorganizowała?!).
Elfickie bezalkoholowe wino Seryan lało się strumieniami. Muzyka wygrywana na najlepszych instrumentach i pieśni śpiewane przez Samersillę (Laura nadal pod wrażeniem jej głosu), Lunaicę i Silvitiar umilały wszystkim czas. Do tego ogromne ognisko, MNÓSTWO jedzenia, elfy powietrza i hamaryty wykonujące niesamowite akrobacje. Zabawa do rana. Mescian i Nethelan zrozumieli, że przymilanie się do Laury nic nie da, więc teraz męczyli Firraes, której to nie przeszkadzało, ale była zbyt nieśmiała i odpowiadając na ich zaczepki, spuszczała głowę i czerwieniła się. Gabi zjadała niezliczone ilości jedzenia i zadziwiała wszystkich wokół. Frida sobie tańczyła, Shannel patrzyła z zazdrością w stronę Firraes. Laura i Arevin jak nie tańczyli i nie jedli, to siedzieli na ziemi i tulili się do siebie. Samara patrzyła na wszystko siedząc na drzewie.
Potem okazało się, że wybudowano domek dla całej,,drużyny". Bianca go kazała wybudować. 
Już nad ranem, gdy Laura siedziała przy ognisku i dorzucała drewna do ognia, Arevin klęknął przed nią, wyjął z kieszeni obrączkę z ametystu i zapytał:
-Wyjdziesz za mnie?

ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz