czwartek, 19 listopada 2015

Powrót

Vionaldrassil, Drzewo Życia. Do tej pory istniało tylko w legendach. Wysokie i szerokie, śnieżnobiałe, jasną koroną sięgało nieba. Blask promieniujący z niego był niesamowity, ale nie oślepiał. Każdy stojący obok niego czuł się bardzo dobrze, a kto go dotknął, cieszył się doskonałym zdrowiem do końca życia. A teraz to Laura stała przed nim. Hellenalla dotknęła jej ramienia.
-Chodź, coś ci pokażę. Idźcie cały czas naprzód i nie oglądajcie się za siebie.
Laura poszła przed siebie trzymając Arevina za rękę. Gdy dotarli do drzewa, przeniknęli przez nie i dalej szli jasnym tunelem. Po jakimś czasie zrobiło się ciemniej. Nagle zauważyli, że są w swoim pokoju. Nic się nie zmieniło. Laura podbiegła do okna i wyjrzała przez nie. Wszystko było normalne.
-Jakim cudem jesteśmy tu?! Byliśmy na wyspie i...
-Teleportacja? Magii nie można rozumieć! O, popatrz, twoja korona.
Na stole na purpurowej poduszce leżała kryształowa korona z wyrytym imieniem Laura. Teraz była bardziej ozdobna i miała wprawiony najrzadszy kryształ jaki istnieje - Rammeslaner - biały ametyst.
-Oho! To ten dar od nich?
-Widocznie tak. Chodźmy na obiad. Nie najadłem się tam. Chyba wcale nie jadłem!
Laura założyła koronę i poszli jeść.

Firraes siedziała w ogrodzie, patrzyła na kolorowe ryby w strumieniu i wąchała kwiaty, które trzymała w dłoni. Usłyszała, że ktoś woła jej imię. Odwróciła się i zobaczyła biegnącego ku niej Nethelana. Podbiegł do niej i powoli usiadł obok.
-Hej, Firraes! Co u ciebie? Sama tu siedzisz? Może posiedzę z tobą?
-Dobrze...
Chwilę tak siedzieli i patrzyli na siebie. Zaraz też Nethelan zapytał:
-Firraes, podobam ci się?
Ta się zaczerwieniła i kiwnęła głową.
-Bardziej niż Mescian?
Znowu kiwnęła głową. Neth dał jej różę. I chwilę tak siedzieli, trzymali się za ręce. Nachylił się i Firraes z zaskoczeniem zauważyła, że próbuje ją pocałować. Odsunęła się i powiedziała:
-Jeszcze nie jestem na to gotowa...
Rozległ się dźwięk wzywający na obiad. Poszli razem, ale szli daleko od siebie. 
Podczas obiadu Firraes unikała wzroku Netha i ze smutkiem dziubała jedzenie widelcem. Laura to widziała i zaniepokoiła się.
-Firciu, coś się stało? Wyglądasz na smutną.
-Wszystko dobrze... Nie mam apetytu... Chyba się położę...

-Firraes dziwnie się zachowuje. Jakaś taka smutna. Co się z nią mogło stać?
-Nie wiem. Jutro z nią porozmawiam. - odpowiedziała Gabi.
Każdy skończył jeść. Po jakimś czasie poszli spać.

Firraes leżała na łóżku i płakała już od kilku godzin. Czuła, że zmarnowała okazję. ,,Mogłam dać mu się pocałować! Teraz myśli, że go odrzuciłam! Co we mnie wstąpiło?" - myślała. ,,Do końca życia będę samotna!". Usłyszała kroki na korytarzu. Drzwi się otworzyły - do pokoju wpadło trochę światła - i zamknęły. Ktoś usiadł obok, objął ją i pocałował w policzek. Nethelan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz