Potem wyruszyli. Wszyscy mieli na sobie ciepłe płaszcze, konie miały ogrzewane nogi i głowy. Nie było tak zimno, bo przeczekali najzimniejszy czas w roku.
Szli przez zamarzniętą część Rozlewisk. Cel - dotrzeć do miasteczka Moss w 4 dni. Albo szybciej. Mroźne powietrze owiewało konie i elfy, które niepokoiły się. Jednak nasi główni bohaterowie nie wiedzieli, że aenelskie konie mają świetny węch, a te najwyraźniej coś wyczuły. Laura myślała, że są zmęczone długą drogą i przestraszone pustkowiem. Shannel sądziła, że słyszą myszy śnieżne - małe myszki żyjące w śniegu w okolicach Bjoreffe. Firraes uważała, że im zimno. A te były zaniepokojone każdego dnia bardziej.
W końcu Laura zauważyła w oddali ciemną plamę, która się powiększała z każdą minutą. Gdy zbliżyła się, Shannel usłyszała tętent kopyt. Po chwili byli otoczeni pierścieniem dziwnych istot na koniach. Wyglądali jak elfy, ale mieli mniej delikatne rysy. Laura zorientowała się, że to ludzie. Każdy miał dziwne narzędzie, jakby dwie złączone rury puste w środku, oraz dwa sztylety i czarną włócznię. Zaczęli wykrzykiwać coś w nieznanym języku. Po chwili podjechali i próbowali związać konie elfów. Gdy Firraes wycelowała w nich kulą ognia, zaraz została unieruchomiona. Krzyczeli coś w stylu: Hu ar ju?! Dej ar from Enermordan! Rili?! Goł łif łi!
Laura patrzyła na nich ogromnymi czarnymi oczami i próbowała cokolwiek zrozumieć. Wtedy krzyknęli: Translejtor! Komon!
Wśród nich pojawiła się dziewczyna o okrutnym wyrazie twarzy. Od razu ci czarni: Translejtor Nebraka! Łot ar dej sajng? Kuin łonts dem?
Dziewczyna popatrzyła na elfy i odezwała się po elficku, ale z dziwnym akcentem.
-Kim jesteście? Biała i pomarańczowa wyglądają znajomo. Pokazać plecy. Natychmiast!
Gdy Firraes i Shannel nie wykonały polecenia, jeden z ludzi włócznią rozdarł im ubrania na plecach. Obie miały wypalony dziwny znak.
-Firraes ,,Fiorei" Firefarr i Shannel ,,Shissarr" Waterfall! To one uciekły! Idziecie z nami!
Znów powiedziała coś w dziwnym języku do ludzi, a potem wyruszyli. Gdy ktoś nie chciał iść, dostawał po plecach włócznią, lub człowiek strzelał z dziwnego narzędzia w górę, robiąc ogromny hałas.
Po jakimś czasie znaleźli się w lesie. Wszędzie rosły drzewa z zielonymi igłami, jakich Laura nie widziała. Pachniało żywicą. Gdzieniegdzie wyrastały z ziemi strome pagórki. Wszystko zakrywał twardy śnieg. Było zimno.
W końcu zatrzymali się przed takim pagórkiem. Dziewczyna podjechała do niego i szepnęła coś cicho. W pagórku otworzyły się drzwi. Każdy zsiadł z konia i dalej prowadził go ciemnymi korytarzami. Gdy weszli wszyscy, drzwi zamknęły się. Laura wyczuła, że idą w dół. Po chwili ujrzała w oddali słabe światło. Usłyszała dźwięk tłumu. Gdy dotarli do światła, Laura prawie krzyknęła.
Stali na półce skalnej. Poniżej była ogromna jaskinia oświetlona pochodniami. Setki ludzi lub elfów w skórzanych ubraniach nosiło ogromne ciężary. Dalej szedł pochód osób skutych kajdanami. Wszystkich popędzali ludzie w czarnych ubraniach.
Od półki skalnej odchodziły trzy drogi. Jedna prowadziła na sam dół, druga do jaskiń dla koni. Trzecią drogą był wiszący nad jaskinią most prowadzący do wielkiej sali.
Dziewczyna coś wykrzyczała i czarni zaprowadzili wszystkie konie do jaskiń. Pięciu z nich skuło ,,drużynę" kajdanami jak niewolników. Potem popędzili ich do sali po wiszącym moście.
Na wielkim tronie wykutym z czarnego marmuru siedziała wysoka kobieta w czarnej szacie. Miała bladą skórę i czarne włosy. Patrzyła na wszystkich z pogardą. Dziewczyna, która mówiła po elficku była do niej bardzo podobna, ale miała jasne włosy.
Stali na półce skalnej. Poniżej była ogromna jaskinia oświetlona pochodniami. Setki ludzi lub elfów w skórzanych ubraniach nosiło ogromne ciężary. Dalej szedł pochód osób skutych kajdanami. Wszystkich popędzali ludzie w czarnych ubraniach.
Od półki skalnej odchodziły trzy drogi. Jedna prowadziła na sam dół, druga do jaskiń dla koni. Trzecią drogą był wiszący nad jaskinią most prowadzący do wielkiej sali.
Dziewczyna coś wykrzyczała i czarni zaprowadzili wszystkie konie do jaskiń. Pięciu z nich skuło ,,drużynę" kajdanami jak niewolników. Potem popędzili ich do sali po wiszącym moście.
Na wielkim tronie wykutym z czarnego marmuru siedziała wysoka kobieta w czarnej szacie. Miała bladą skórę i czarne włosy. Patrzyła na wszystkich z pogardą. Dziewczyna, która mówiła po elficku była do niej bardzo podobna, ale miała jasne włosy.
Nebraka i Nisallo
Czarni ludzie padli przed nią na kolana. Shannel i Firraes miały przestraszone miny. Wstała i przemówiła w nieznanym języku. Dziewczyna szybko odpowiedziała i zwróciła się do ,,drużyny".
-Dobrze, a teraz macie się ukłonić. Stoicie przed królową Nisallo. Jest moją siostrą. Ja jestem Nebraka. Dowodzę armią. Tylko ja tu mówię w waszym języku. Macie słuchać mnie i Nisallo. Jesteście w królestwie Enermordan. Stąd nie ma wyjścia. Nad wami jest kraj Frostroad. Toczy się tam wojna ze smokami. Nikt wam nie pomoże. Fiorei i Shissarr do królowej! Reszta będzie niewolnikami. Dziecko ja zabieram.
Shannel i Firraes przestraszone podeszły do ,,królowej" i przyklękły. Ta wyjęła bat i zaczęła bić je z całej siły. Gdy straciły przytomność, zza tronu wybiegło czterech czarnych ludzi i podnieśli je. Potem wszyscy zostali poprowadzeni na dół.
Laura idąc pomiędzy niewolnikami skorzystała z okazji i dokładnie się im przyjrzała. Byli w opłakanym stanie. Większość miała bardzo jasną skórę i włosy. Hamaryty miały skrzydła związane i nie mogły nimi ruszać. Większość była elfami, jakie dało się spotkać w zimnych miejscach na północy, ale zdarzali się ludzie. Prawie wszyscy mieli jasną skórę, niebieskie oczy i blond włosy jak Nebraka, ale były wyjątki. Było nawet kilku takich z brązową skórą. Laura nie mogła się nadziwić. Nie wiedziała, że ludzie czasem mają tak ciemną skórę. Ale nigdy ich nie widziała, a u Misy każdy miał żółtą skórę.
W końcu dotarli do ciemnej jaskini. Laura, Bianca i Arevin trafili do celi z dwoma ludźmi i parą elfów, a Firraes i Shannel trafiły do innej, naprzeciwko celi Laury. Tam więźniowie byli przykuci do ściany. Potem związano skrzydła Laury i Biancy i zamknięto celę.
ciąg dalszy nastąpi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz